Morsing, szczupaking, foczking i morświning…

Długi weekend niepodległościowy spędziłam w Borach Tucholskich. Fantastyczny czas z przyjaciółmi, jedna tylko rzecz lekko mnie trapiła – spodziewany brak ruchu. Oczywiście spędziliśmy sporo czasu na spacerach po lesie oraz sadzeniu drzewek, więc nie był to wyjazd pod tytułem “leżing i kanaping”, ale ani roweru, ani beretów, ani porządnych ćwiczeń się nie spodziewałam. Nawet w przyniesieniu chrustu do rozpalenia ogniska wyręczyli nas mężczyźni, więc siłowo nie popracowałam. Było natomiast siedzenie przy gitarze nocą, tańce (w sumie to ruch), trunków kosztowanie (wmawiam sobie, że miód pitny i ziołowe nalewki mogły mi tylko pomóc). Wszystko to sprawiło, że postanowiłam jakoś ten wyjazd urozmaicić i gdy w niedzielę o świcie patrzyłam z zazdrością, jak M. wciąga bułkę z nutellą przed bieganiem, zdecydowałam, że ja też wychodzę z domu. Kostium założyłam od razu po wyjściu ze śpiwora, żeby się przypadkiem nie rozmyślić, siatka z ciepłymi ubraniami była gotowa już w nocy… trzeba iść! Dobrze, że to jezioro dosłownie za płotem było… Pierwsze wrażenie po wyjściu z domu – przeszywające zimno. Jednocześnie było tak pięknie, że po prostu wiedziałam, że się wykąpię. Wschodzące słońce, idealnie gładka tafla wody, dwa łabędzie… Moje doświadczenie w “morsowaniu” ogranicza się do spontanicznych akcji typu kąpiel w Bałtyku lub rzece wczesną wiosną/późną jesienią, ale zawsze mnie takie klimaty pociągały, a tu okazja stworzyła się sama. W takich okolicznościach przyrody grzechem byłoby nie skorzystać.

Read More »

Roweeeer, to jest świat!

Wchodzimy w klimat bujając się do: http://www.youtube.com/watch?v=LgNeikLhrMI

Kul na maksa, kul i ekstra!

Od chwili, gdy dowiedziałam się, że będę mieć wyjmowany metal z nogi, włączył mi się w głowie program specjalny i prawie cały czas o tym myślę. Czasem myślę tak bardzo cicho, że zupełnie niewyczuwalnie, ale w pół sekundy mogę przeskoczyć na myślenie intensywne. Mam trochę pół roku na popracowanie nad ciałem i takie przygotowanie się do operacji, żeby praktycznie z dnia na dzień wskoczyć na stół i dać się pociachać, a potem elegancko stanąć na nogi. Pisałam już, że obecnie prym wiodą pływanie i rower, oraz oczywiście gimnastyka w domowym zaciszu. I przy tym zostaję przez najbliższe miesiące. Zanim dowiedziałam się o usuwaniu gwoździa, planowałam powoli truchtanie. Teraz jednak odpuszczam – mam zbyt duży uraz psychiczny, nie sprawiałoby mi to przyjemności, a tfu-tfu-odpukać-jakiekolwiek-problemy w tym momencie rozwaliłyby mi na nowo ułożony plan na najbliższy rok. Nikt za mnie studiów nie skończy, Rosja czeka, pojechać trzeba i pozamykać elegancko sprawy uczelniane. Tylko gdzie ja tam ćwiczyć będę? Może znajdzie się jakiś basen na studencką kieszeń. Bo na rowerze to ja w lutym po skutym lodem Petersburgu chyba nie pojeżdżę…

No ale – do rzeczy. Odkrywam na nowo rower i cieszę się każdym leśnym odcinkiem, bez względu na pogodę. Czego by nie mówić o Trójmieście, tutejsze ścieżki rowerowe “dają radę” i bez większych problemów można dojechać nad morze. A potem to już nad samą wodą, Brzeźno-Sopot-Gdynia, przy czym największa frajda zaczyna się za Sopotem, są liście, las, klif i zapierające dech widoki. I właśnie tak ostatnio na klifie stojąc i patrząc na morze i konie galopujące wzdłuż brzegu pomyślałam, że dobrze mi w Gdańsku (choć za rok przeprowadzka bardzo prawdopodobna, niemal pewna). A potem wskoczyłam w las, poskakałam po korzeniach (ostrożnie, bo bez kasku), tętno też mi poskakało – i poczułam taki endorfinowy strzał, że na myśl o powrocie do miasta miałam ochotę się rozpłakać. Radość, energia i ogólny “pałer” nie mniejsze niż podczas biegania. Ja chcę nowy rower! A najlepiej dwa!

Tu moja rowerowa paplanina, poniżej jesienny rower w wersji czasem słońce, czasem deszcz. Każda ma swój urok – a we mgle i deszczu uczucie “styrania” nawet lepsze.

Zdjęcie0715

Zdjęcie0717

Zdjęcie0719

Zdjęcie0721

Zdjęcie0722

Zdjęcie0723

Zdjęcie0727

Zdjęcie0729

Zdjęcie0730

Zdjęcie0735

Zdjęcie0737

Zdjęcie0760

Zdjęcie0761

Zdjęcie0769

Zdjęcie0773

Zdjęcie0775

Zdjęcie0777

Zdjęcie0778

Zdjęcie0779

Zdjęcie0781

Zdjęcie0783