To będzie wpis na fali mojej ekscytacji powrotem to regularnej aktywności. Endorfiny buzują, emocjonalność w przestworzach i tak dalej.
Otóż. Genialne treningi znalazłam. Podejrzewam, że jestem ostatnią lamą internetową i większość towarzystwa zapewne serię Fitness Blender zna, jednak może się ktoś uchował i ta informacja mu się przyda. Dla mnie Fitness Blender to coś nowego. Lubię treningi E. Chodakowskiej i nie zamierzam ich porzucać na zawsze, ale trochę tam dla mnie wszystkiego za dużo – gadania, koloru, ozdobników… Tutaj mamy postać na białym tle, konkretne instrukcje i heja, że tak się kolokwialnie wyrażę. Mi to odpowiada – na Chodakowską patrzę i myślę, że takiego brzucha to ja nigdy mieć nie będę. Na Fitness Blenderze jakoś nie zwracam uwagi na brzuch instruktorki (choć fajny), bo jej sylwetka bardziej przypomina mi ludzika Lego albo innego plastusia. Neutralna jest. A motywacyjnie to ja wolę na swój brzuch w lustrze patrzeć i przez zaciśnięte zęby mówić coś w stylu “giń, tłuszczu”.